Strona:Tadeusz Dołęga-Mostowicz - Trzecia płeć.djvu/276

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

dzonych osobiście w stosunkach z obcymi ludźmi, ubierała się bardzo skromnie, doskonale znała francuski i niemiecki, lecz obu temi językami mówiła złym akcentem, co zresztą nie przeszkadzało jej funkcjom w Mundusie. Oczywiście nie była wyrobiona towarzysko i Anna nie zamierzała swego zbliżenia z nią posuwać zadaleko, lecz i panna Stopińska nie starała się zawiązać z nią bliższych stosunków.
Któregoś dnia Anna powiedziała Minzowi:
— Mam wrażenie, że panna Stopińska jest doskonałym nabytkiem.
— Zatem sądzi pani, że warto ją zatrzymać?
— Bezwarunkowo.
— A kiedy upływa termin próbny?
— Dopiero za półtora miesiąca. Jeżeli jednak o mnie chodzi, byłabym zdania, że można już obecnie zaangażować ją na stałe.
— Pocóż ten pośpiech?
— Chciałabym, proszę pana, od połowy czerwca wziąć urlop, a jestem przekonana, że ona mogłaby mnie z powodzeniem zastąpić.
— Aż tak? No... hm... zobaczymy.
Anna nawet nie przypuszczała ani wtedy, ani przy kilku następnych sposobnościach, gdy zachwalała Stopińską, jak szkodzi sama sobie.
Wówczas jednak nic nie dawało się przewidzieć. Pozatem Anna zbyt była zajęta innemi bliższemi i ważniejszemi sprawami.
Przedewszystkiem postanowiła wyprowadzić się z Polnej. Ciotka Grażyna, która nie opuszczała łóżka, stawała się coraz bardziej wymagająca. Zresztą trudno było dziwić się staruszce. Ustawiczna samotność, lub towarzystwo półinteligentnej kobiety sprawiały to, że zaborczo przytrzymywała przy sobie Annę, ilekroć ta przyszła do domu. A Anna i tak bardzo mało miała

274