Strona:Tadeusz Dołęga-Mostowicz - Trzecia płeć.djvu/236

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

otwartą książkę. Zaczęła czytać miejsca podkreślone, gdyż te zawierały najciekawszą treść. Jednak, czy to z racji pośpiechu, czy dlatego, że tekst był najeżony kilometrowemi terminami naukowemi, których zwłaszcza po niemiecku nie znała, nie mogła nic zrozumieć. Jedno nie ulegało wątpliwości, że była tam mowa o impotencji, o kompleksie Edypa i niewiadomo dlaczego o łożu matki. Tak to się nie dawało czytać i Buba postanowiła zasiąść po powrocie do domu do sumiennego przestudjowania tych rzeczy z niemieckim słownikiem pod ręką.
Wiedziała już, że to jej nie znudzi, gdyż napewno znajdzie wiele rzeczy pikantnych, a pozatem przeczytać i tak trzeba, bodaj po łebkach, bo pani Szczedroniowa gotowa powrócić do tematu, a Tański zrobi to napewno: tak go zafrapowało to, że ona nie jest zwykłą gąską. Właściwie mówiąc Tański mógłby złożyć wizytę i bywać. Jest wykształcony, ma bardzo przyzwoity sposób bycia i pochodzi z dobrej rodziny. Nawet taki snob, jak Ryś, nie może mieć nic przeciw niemu. Na wszelki wypadek wypadało poradzić się co do tego pani Leszczowej, do której Buba miała nieograniczone zaufanie i sympatję, może nieco osłabioną wypadkiem z wymówieniami dla dwóch kolegów, lecz przecież ogromną i znacznie większą niż inni.
Od czasu owych wymówień i wydalenia Kątkiewicza wszyscy odnosili się do pani Anny z jakąś rezerwą. Wprawdzie i ona sama jakoś odsunęła się od biura. Buba wiedziała, że pani Anna ma duże kłopoty rodzinne, że nie jednego musi sobie odmawiać, by mieć co wysłać mężowi do Poznania, że jej mała córeczka przechodziła niedawno koklusz, a ciotka, senatorka Szermanowa leży ciężko chora i wymaga od pani Anny długich godzin przesiadywania przy swojem łóżku. Pozatem opowiadano w biurze, że ten i ów widział ją na mieście

234