Strona:Tadeusz Dołęga-Mostowicz - Trzecia płeć.djvu/223

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

stanowczo zabroniła wszelkich czułostkowości w stosunku do dzieci, a jednak, jednak na jego pogrzebie — płakały.
I do dziś dnia żywią dlań jakiś sentyment. Czy tedy to, co nas z życiem i z ludźmi łączy, wiąże, zespala, to, co sprawia, iż po naszej śmierci nie mówią „szkoda“, tylko „żal“ i żałują naprawdę, to wyłącznie sentymenty?...
Niepodobieństwo. Oczywisty nonsens nawet wówczas, gdy się lekkie słowo „sentymenty“ zastąpi słowem głębszem „uczucie“.
Mijały dni i tygodnie, a myśl pani Grażyny wciąż wracała do tych zagadnień, że zaś nie licząc półinteligentnej pielęgniarki, skazana była na ustawiczne towarzystwo tych myśli, zagadnienie wyrastało, olbrzymiało, komplikowało się, wypełniało sobą wszystko.
Kuba wyjeżdżał do Zakopanego na dwa tygodnie. Przyszedł pożegnać się, a w przedpokoju głośno wydał służącemu dyspozycję, by depeszował w razie „jeżeli coś zajdzie“. I pani Grażyna słyszała jego ton i wiedziała, że to coś, co ma zajść, czego się Kuba spodziewa, to jej śmierć.
Tej nocy przyszedł nowy atak, bardzo silny, lecz pani Grażyna nie umarła.


ROZDZIAŁ 6.


Buba wróciła do domu niezwykle podniecona. Oczy jej błyszczały, a wypieki na twarzy musiała przypudrować w przedpokoju, nie chcąc, by rodzice, którzy już zapewne kończą kolację, dostrzegli jej wzburzenie. Puder jednak nie pomógł. Gdy zjawiła się w jadalni, spotkała zaniepokojone spojrzenia matki i ojca.

221