Strona:Tadeusz Dołęga-Mostowicz - Trzecia płeć.djvu/20

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

i prowadził sprawy kilku dominjów. Że bank zlikwidował się, a ziemianie sami nie mają nieraz na wypłatę dla fornali, to wina kryzysu. Karol zaś stara się o nową klientelę, robi, co może.
— Nie, nie, moja droga — oponowała Żermena — on należy do gatunku niedorajdów. Znam dobrze ten typ. Przykładów nie potrzebuję daleko szukać. Twój czarujący kuzynek jest jeszcze gorszy. Wprost nie rozumiem siebie, jak mogłam wyjść zamąż za tego ciamajdę! Boże! Już kwadrans po drugiej! Oczywiście pojadę rozczochrana!... Kurbel napewno wścieka się na dole!... Bardzo cię przepraszam!...
Z błyskawiczną szybkością dokończyła tualety, nakładając najpierw pończochy, później berecik, kombinezkę, suknię i rękawiczki. Kolejność tych czynności i sposób, w jaki się ubierała sprawiały na Annie wrażenie przykre i żenujące. Chociaż niecierpiała pruderji, w ubieraniu się Żermeny uderzało ją zawsze coś nieskromnego. Nawet całkowicie ubrana wydawała się nagą i jakby tylko przystrojoną. Anna nie robiła jej z tego zarzutu. Znała przecie wiele kobiet, a zwłaszcza młodych panien, wywierających takież wrażenie. Widocznie jej własna na tym punkcie wstydliwość była nienaturalna i chorobliwa.
Żermena jeszcze z przedpokoju krzyknęła „dowidzenia“ i zatrzasnęła za sobą drzwi. Gdyby nie to, że Anna znała dobrze zwyczaje tego domu, czułaby się skrępowana tem, że zapomniano ją nawet prosić, by się rozgościła.
Przedewszystkiem należało porozumieć się telefonicznie z Karolem. Zabrała ze sobą tylko mały neseserek. Na powiadomienie męża o otrzymanej posadzie wystarczyłby list, ale nie mogła się obyć bez bielizny i kilku sukienek. Niestety telefon w mieszkaniu był wyłączony, jak objaśniał służący, już od dwóch dni. Pani

18