Strona:Tadeusz Dołęga-Mostowicz - Prokurator Alicja Horn tom II.pdf/198

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

I ona nie sypiała nocami. Równocześnie z mijaniem depresji tem silniej odzywała się w niej tęsknota do pana Janka, który napewno nie zapomniał o niej, lecz wciąż jej szuka. Gdybyż mogła w jakiś sposób dać mu znać o sobie!... A może ma ją za już nieżyjącą? Może Alicja tak mu wypełniła życie, że pamięć o małej nieszczęśliwej dziewczynie zupełnie zatarła się w jego wspomnieniach... O, Alicja napewno zrobiła wszystko, by oddalić jego myśl od znienawidzonej kuzynki... Alicja... Czyżby mogła wydać Julkę na pastwę tamtej strasznej kobiety, którą profesor nazwał wówczas w angielskiej rozmowie Bufałowa?... Nie, nie...
I właśnie nocami Julka wsłuchiwała się w szmery, właśnie nocami wpatrywała się w szyby wysoko pod sufitem umieszczonego okna, oczekując, że lada chwila na jego tle ukaże się w mroku sylwetka pana Janka, któryś jak w detektywnej powieści odnalazł ją i przychodzi wykraść... Ba, czemużby tego nie mógł zrobić?... Dla niego niema niemożliwości!...
Tego rana profesor wyjechał do Paryża. Julka dowiedziała się o tem dopiero o jedenastej, kiedy Japończyk zjawił się na korytarzu i otworzył drzwi jej pokoju ze słowami:
— No, teraz pani będzie musiała zastąpić profesora! Mamy dziś małą operację. Niech pani przygotuje krzesło operacyjne w piątym pokoju. Ja szybko odwiedzę pacjentki na górze i zaraz tam przyjdę.
Doktór zdawał się dziś jakiś weselszy i swobodniejszy niż zwykle. Nastrój ten udzielił się i Julce. Pobiegła do piątego pokoju i już po kwadransie była gotowa. Pokój ten znajdował się w samym końcu korytarza obok grubych okutych drzwi, prowadzących do nieznanej Juice części domu. Drzwi te nie miały wcale klamek, a profesor i doktór otwierali i zamykali je zawsze kluczami.
Jakież było zdziwienie Julki, gdy, teraz zobaczyła, że były uchylone. Doktór zostawił je tak przez