Strona:Tadeusz Dołęga-Mostowicz - Pamiętnik pani Hanki.djvu/381

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
EPILOG

Na tym się kończy pamiętnik p. Renowickiej. Oddając go do rąk czytelnika polskiego pragnąłbym, jako „ojciec chrzestny“ tego utworu dodać kilka uwag ogólniejszej natury.
Byłbym naprawdę w kłopocie, gdybym musiał odpowiedzieć na pytanie, czy uważam ten utwór za symptomatyczny dla psychiki i obyczajowości młodej warszawskiej damy naszych czasów. Nie umniejszając bynajmniej wysokich zalet pani Hanki, jej umysłu, charakteru, moralności i inteligencji, skłonny jestem raczej przypuszczać, że inne panie z tegoż środowiska pod każdym względem ją przewyższają. Wiem o tym od nich samych. Zapewniały mnie, a ja nie śmiałbym im nie wierzyć. W trakcie druku „Pamiętnika“ w odcinku otrzymałem sporo listów, ostrzegających mnie przed osobą autorki, jako kobiety, niegodnej zaufania. Niektóre z tych listów zawierały nawet brzydkie posądzenia pani Renowickiej o grzechy, których nie popełniła. Podawano nawet w wątpliwość szlachetność i bezinteresowność jej stosunku do niektórych panów, występujących w jej pamiętniku. Oczywiście nad tego rodzaju domyślnością muszę przejść do porządku dziennego. Zaznaczyć tylko muszę, że autorka, spisując swoje wspomnienia i oddając je do druku, sama się przez to zdecydowała na poddanie się złym, czy dobrym sądom o sobie.
Nie jestem jej adwokatem, ani prokuratorem. Toteż proszę czytelników o przyjęcie tego utworu takim, jakim jest i o wydanie wyroku na podstawie własnej, niczym nie sugerowanej opinii.

KONIEC