Strona:Tadeusz Dołęga-Mostowicz - Pamiętnik pani Hanki.djvu/345

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

miss Normann właśnie z nim jest umówiona?! Ale nie będę wyprzedzała wypadków.
W pokoju miss Normann panowała cisza. Fred również zdawał się być podniecony niezwykłością sytuacji. Nie powiedział mi o tym, lecz przewidywał widocznie, że miss Normann wezwała mego męża. Obecność Freda była mi wielką pociechą i ukojeniem. Każda kobieta zrozumie, co przez to chciałam powiedzieć. Bliskość silnego, odważnego i rozumnego mężczyzny dla każdej kobiety zmniejsza poczucie niebezpieczeństwa do minimum.
Siedzieliśmy w milczeniu, przy czym każde z nas przyciskało do ucha jedną z dwóch słuchawek. Wreszcie o godzinie jedenastej, czy może kilka minut po jedenastej na dole rozległo się pukanie do drzwi, i krótkie „come in“, rzucone przez miss Normann.
Od razu poznałam głos Jacka. Mówił:
— Zdaje się, że jestem punktualny. Jestem do dyspozycji pani.
Ponieważ mówili po angielsku do końca nie mogłam ustalić, czy zwracają się do siebie per ty, czy per pan, czy pani. Angielskie „you“ może oznaczać zarówno jedno, jak i drugie. Sądząc jednak z ogólnego tonu rozmowy, mogłam wywnioskować, że Jacek raczej starał się zachować najbardziej oficjalną formę, podczas gdy ona chciała nadać rozmowie ton poufalszy. Przynajmniej na początku. Postaram się jak najdokładniej powtórzyć to, co usłyszałam. Otóż miss Normann odpowiedziała swobodnie:
— Tak długo i tak cierpliwie czekałam na pańską decyzję, że te kilka minut nie robi już różnicy. Proszę, niech pan siada. Tu są papierosy. Blado pan wygląda. Doskonale zrobiłaby panu teraz Sycylia. W nadziei, że razem tam już pojedziemy, telefonowałam nawet do biura podróży z zapytaniem o połączenie. Może kieliszek koniaku?...