Strona:Tadeusz Dołęga-Mostowicz - Pamiętnik pani Hanki.djvu/282

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
Czwartek

Jestem bardzo z siebie niezadowolona. Za dużo piłam u Guciów na obiedzie. Jeszcze dotychczas szumi mi w głowie. Gdyby nie ten wstrętny szampan, nie zrobiłabym na pewno tego głupstwa. Szampan i te nudy w Krakowie. Tu naprawdę nie ma co robić. Wszystko sobie popsułam. Całą moją strategię.
Toto znów gotów sobie Bóg wie co wyobrażać. Trzeba będzie jutro zastanowić się nad nową taktyką. Dziś nie mam do tego zdrowia. Taka cisza dookoła. Godzina pierwsza. Kraków już od dawna śpi. Zeszłej nocy drzemałam wprawdzie w samochodzie, ale jestem ogromnie zmęczona i oczy mi się kleją.
Miałam jeszcze coś ważnego do zanotowania. Nie mogę sobie przypomnieć. Aha, już wiem: Toto dawał mi do zrozumienia, że może liczyć na duże awanse ze strony tej rudej. Czy to jego zarozumiałość, czy prawda?...

Piątek

Dziś będzie wielki bal u Potockich. Cały high life małopolski, a oprócz tego młody Esterhazy, który, zdaje się, zabiega o rękę Lusi. Jestem bardzo ciekawa, jak on wygląda. Na amatorskich fotografiach robi bardzo dobre wrażenie. Szalenie mnie proszono, bym została. I Toto namawiał usilnie. Liczył, że Esterhazy, który przed dwoma laty był u niego na wilkach, zrewanżuje się i zaprosi go do siebie na muflony.
Właśnie dlatego, że Toto tak nalegał, nie zgodziłam się. Wyjedziemy dziś wieczorem przed balem. Jeszcze mam tu parę wizyt. Rozmawiałam przez telefon z Jackiem. Ucieszył się szczerze, że przyjeżdżam. Coraz bardziej przekonuję się, że jego tylko kocham.