Strona:Tadeusz Dołęga-Mostowicz - Pamiętnik pani Hanki.djvu/246

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wypadku, gdyby ten Amerykanin nie chciał odpisać, lub odmówi informacji, zostaje mi jeszcze inna droga: mianowicie znalazłszy ten nowy ślad, mogę zawiadomić o tym brukselskie biuro detektywów. Dla nich sprawdzenie tego w Buenos Aires nie będzie przedstawiało szczególniejszych trudności.
Ach, gdybym mogła przesłać im jej fotografię!
I tu nagle doznałam olśnienia. Przecież w Krynicy na każdym kroku fotografują przechodniów. Od fotografów po prostu się roi. Jest niepodobieństwem by jej nie sfotografowano ani razu. Trzeba tylko przeszukać większe zakłady fotograficzne, a niewątpliwie znajdę to, czego mi trzeba.
Poświęciłam temu cztery bite godziny i oczywiście znalazłam. Znalazłam dwa zdjęcia. Zupełnie wyraźne, z doskonale uchwyconym podobieństwem. Ponieważ obawiałam się, że nie zechcą mi ich wydać, postąpiłam trochę nieładnie, ale nie miałam innego wyjścia. Gdy panienka odwróciła się, oba zdjęcia ukryłam w torebce. By nie byli na tym stratni, kazałam zrobić powiększenie swojej fotografii, którą tu również znalazłam. Teraz ci w Brukseli będą mieli zadanie znacznie ułatwione. Może zdołają wykryć i inne jej ślady.
Poczekaj, moja pani. Przekonam cię, że nie tak łatwo jest odebrać męża kobiecie, która umie sobie dać radę w życiu i ma dość wytrwałości, by przeprowadzić walkę z całą konsekwencją.

Środa

Więc nareszcie Romek się odnalazł. Było to bardzo zabawne. Ale zanim to opiszę, muszę zanotować rzeczy ważniejsze. Mianowicie wysłałam wczoraj list do Brukseli wraz z fotografią. Drugą zostawiłam sobie. Schowałam ją między chusteczkami w szafie. Detektywom napisałam, by nie szczędzili kosztów, zrobili z fotografii wiele odbitek i rozesłali podobnym biurom w różnych krajach.