Strona:Tadeusz Dołęga-Mostowicz - Pamiętnik pani Hanki.djvu/213

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

kleptomanię. Wystarczy zaliczać się do towarzystwa i być dobrze sytuowanym materialnie, a można kraść ile dusza zapragnie. Każdy powie: biedactwo! cierpi na kleptomanię... To straszna choroba i tylko ludzie biedni nigdy na nią nie chorują.
— Drogi panie Tadeuszu! Niechże mi pan powie, jak ja mam to zrobić.
— Hm — zastanowił się. — Pani potrafi być tak uroczo roztrzepana. Przecież może zdarzyć się pani pomyłka, że zabierając z portierni klucz zamiast swego, weźmie pani klucz od jej pokoju.
— A jeżeli portier to zauważy?
— Wątpię. W dużych hotelach zbyt wielki panuje ruch. I zbyt ufają swoim lokatorom. Zresztą, jeżeli zrobi to pani zaraz w pierwszych dniach po swoim przybyciu na miejsce, nie będą jeszcze dobrze pamiętali pani wyglądu.
— Więc przypuśćmy, że mi się uda. I co dalej?
— Bohaterka, zaciskając w drżącej dłoni zdobyty klucz, rozgląda się po korytarzu, a uchwyciwszy moment, gdy nikt jej nie widzi, otwiera szybko drzwi pokoju groźnej wampirzycy. Tam przeprowadza rewizję, znajduje bezcenny dokument, zaciera po sobie ślady, zamyka drzwi, a klucz odnosi na dół, prosząc o wymienienie go na właściwy. Nie zwlekając dłużej, natychmiast pakuje swoje manatki, reguluje rachunek i wyjeżdża najbliższym pociągiem.
Pokręciłam głową:
— Wszystko to w opowiadaniu wygląda bardzo łatwo. Ale na przykład jak pan sobie wyobraża taką rewizję?! Przecież ona na pewno ma mnóstwo rzeczy, waliz, pudeł. Na przeprowadzenie dokładnej rewizji należałoby mieć nie kilka chwil, lecz kilka godzin.
— Toteż nie trzeba rewidować wszystkiego. Trzeba szukać tylko tam, gdzie można dokument znaleźć.