Strona:Tadeusz Dołęga-Mostowicz - Pamiętnik pani Hanki.djvu/156

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Przyjmowani byli w najlepszych domach. Naturalnie. Pamiętam, Betty Normann. Podobno nawet skuzynowana z lady Northclife... Wtedy Jacek zdawał się nią być bardzo zajęty...
Z uśmiechem wziął mnie za rękę i dodał:
— Ale chyba o to nie możesz mieć do niego pretensji?... To było tak dawno...
— Któż mówi o pretensjach? Najzwyczajniej w świecie chciałabym się o niej czegoś dowiedzieć.
Wuj zamyślił się:
— Owszem, pamiętam, Betty Normann. Piekielnie ładna dziewczyna. I taka przymilna. Zdaje się, że była poważnie zainteresowana Jackiem. Aha, naturalnie. Uczyła się nawet polskiego, co nie jest takie zwykłe, jeżeli chodzi o cudzoziemki. Była bardzo zdolna. Później jakoś znikła z horyzontu. Było to zresztą zrozumiałe. Jacek wyjechał na kilka miesięcy do Ameryki, a ona wracała do Belgii, do rodziców. Tak, bywała bardzo często w ambasadzie. Miła, bezpośrednia natura. Zachwycali się nią wszyscy. Miała nawet tę niezwykłą cechę, że interesowały ją sprawy polityczne. Ale to dawne czasy... Czy spotkałaś ją ostatnio?...
No więc oczywiście ona pisała ten list — skonstatowałam w myśli. — Oczywiście stryj Albin dał się wyprowadzić w pole. Cała sprawa zaczynała być dla mnie jasna. Skoro nie było jej wówczas, gdy Jacek wyjechał do Ameryki, oczywiście nie pojechała do żadnych rodziców do Belgii, lecz właśnie z nim. Teraz rozumiem, dlaczego Jacek zawsze pomija milczeniem swój pobyt w Stanach Zjednoczonych. Sądziłam nawet przez dłuższy czas, że nigdy tam nie był. Dopiero kiedyś w poselstwie szwajcarskim, gdy spotkał jednego pana, którego poznał w Chicago, dowiedziałam się, że Amerykę zna dość dobrze.
Swoją drogą, stryj Albin miał świetny pomysł, by porozumieć się z wujem Dowgirdem.
Tło sytuacji zaczęło mi się zarysowywać wyraźniej. Według