Strona:Tadeusz Dołęga-Mostowicz - Karjera Nikodema Dyzmy.djvu/70

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

jemnością przeczytam panu cokolwiek. Tylko musi pan powiedzieć, jakiego autora pan woli?
Nikodem zastanowił się; trzeba wybrać jakiego lepszego, takiego, co go inteligentniejsi wybierali w czytelni w Łyskowie. Już wiedział o którego chodzi, o takiego Anglika, co to się pisze inaczej, a wymawia się Dżek London.
— Może coś Dżeka Londona? — powiedział.
Uśmiechnęła się i skinęła głową:
— Za chwilę przyniosę kilka jego książek.
Wkrótce wróciła z kilkoma pięknie oprawnemi tomami i powiedziała:
— Wcale się nie zdziwiłam, że pan właśnie tego pisarza lubi.
Dyzma nigdy nie czytał Jacka Londona, odparł jednak:
— Rzeczywiście, ten autor podoba mi się bardzo, ale skąd pani domyśliła się tego?
— Ach, proszę pana, pochlebiam może sobie, ale wydaje mi się, że jestem dobrą obserwatorką. Pan zaś nietrudny jest do odgadnięcia, chociaż jest pan naturą zamkniętą, żyjącą wewnętrznem życiem, jakby w splendid isolation...
— Czyżby? — zapytał Nikodem.
— Tak. My, kobiety, może nie robimy tego naukowo, a nawet niesystematycznie, ale jesteśmy specjalistkami w psychoanalizie, powiedziałabym, w psychologji stosowanej. Intuicja zastępuje nam metodę badawczą, a instynkt ostrzega przed błędami.
Dyzma pomyślał:
— A to się rozgadała!...
— I dlatego — ciągnęła Nina, przerzucając od niechcenia kartki książki — dlatego właśnie łatweij odgadujemy szyfr do czytania książek zamkniętych, niż otwartych.
— Hm, — zastanowił się Nikodem — ale pocóż się wysilać na odgadywanie, skoro każdą książkę tak łatwo jest otworzyć?
Sądził, że Nina, mówiąc o książkach zamkniętych,