Strona:Tadeusz Dołęga-Mostowicz - Karjera Nikodema Dyzmy.djvu/67

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

pan jest głupi, szacunku nie wzbudzasz. Ale to drobiazg. Tu sprawa jest ważniejsza. Otóż, ciotka Przełęska ma szalone stosunki i Kunika nienawidzi. Dlatego właśnie pomoże panu w mojej sprawie.
— W jakiej sprawie?
— Milczeć, sapristi, gdy ja mówię. Kunik ogłosił mnie warjatem. Mnie! Uważasz pan i uzyskał kuratelę nademną. Otóż, chodzi o to, by ciotka zmobilizowała nie wiem już tam kogo, by ustanowiono jakieś konsyljum, które orzeknie, że jestem całkiem normalnym. Rozumiesz pan?
— Rozumiem.
Napiszę list do ciotki, w którym przedstawię pana jako swego kolegę, chociaż wyglądasz pan na szewca, ale ciotka tak pragnie zaszkodzić Kunikowi, że gotowa uwierzyć. Objaśnisz pan wszystko ciotce, że tu nademną się znęcają, że mnie więżą, że moje listy przetrzymują. Trzeba to przedstawić w najczarniejszych kolorach...
No, dobrze, ale...
— Cicho! Chcesz pan spytać, co pan będziesz mieć za to? Otóż, dowiedz się, że za to zaszczycę pana moją przyjaźnią i dożywotnią rentą. Wystarczy? Idę pisać list, a pan przed wyjazdem do Warszawy, niech przyjdzie tu po list i szczegółowe instrukcje. Jeżeli jednak zadenuncjujesz mnie, pamiętaj pan, że ciebie zabiję, jak psa. Dowidzenia.
Gwizdnął na ratlerka i jednym susem znikł w krzakach.
— To warjat, nie ulega najmniejszej wątpliwości — pomyślał Dyzma.
Jednakże informacje hrabiego musiały zawierać znaczną dozę prawdy. Kunicki sam przecie mówił, że Koborowo kupił. Stosunek zaś doń jego żony i córki istotnie był wrogi. Ma się rozumieć, niema sensu zajmować się tym obłąkanym i jego projektami, jednakże należy zastanowić się, czy z tego całego mentliku nie da się wyciągnąć dla siebie jakichś korzyści?...
Dyzma narazie nie widział jeszcze żadnych otwierających się możliwości, lecz zdawał sobie sprawę, że