Strona:Tadeusz Dołęga-Mostowicz - Karjera Nikodema Dyzmy.djvu/58

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Wiesz, Nino — odezwała się Kasia — pan Dyzma będzie mnie uczył gry bilardowej.
— A pan dobrze gra?
— Średnio — odparł Nikodem — kiedyś grałem nieźle.
— Może zaczniemy zaraz po śniadaniu? — zaproponowała Kasia.
— Będę się przyglądała waszej lekcji — dorzuciła pani Nina.
— Ho, ho — zaśmiał się Kunicki — obawiam się, że zechcecie zagarnąć mi pana Nikodem całkowicie.
— Mąż mój jest zazdrosny o pana — uśmiechnęła się pani Nina, a Dyzma zauważył że patrzy nań życzliwie.
— Ona musi być bardzo dobra — pomyślał.
Zaraz po śniadaniu Kunicki pożegnał się z nimi i drobnym kroczkiem wybiegł do oczekującego samochodu.
Kasia kazała przygotować bilard i wszyscy troje przeszli do pokoju bilardowego.
Nauka zaczęła się od pokazania postawy ręki i sposobu trzymania kija. Później Dyzma tłumaczył, jak należy uderzyć bilę.
Kasia szybko orjentowała się, a że miała pewną rękę i dobre oko, Dyzma zawyrokował:
— Będzie pani dobrze grała, tylko trzeba dużo praktyki.
— Więc Kasia jest pojętną uczenicą? — zapytała pani Nina.
— Jak na pierwszy raz, bardzo pięknie.
— A co jest w bilardzie najtrudniejsze? — zapytała Kasia.
— Najtrudniejszy jest karambol.
— Niech pan pokaże, jak się to robi?
Dyzma rozstawił bile i powiedział:
— Niech pani uważa, teraz tak uderzę swoją bilę, że ta dotknie obu pozostałych.
— Ale przecie to niemożliwe, one stoją nie na jednej linji.
— Właśnie — uśmiechnął się, zadowolony z efektu