Strona:Tadeusz Dołęga-Mostowicz - Karjera Nikodema Dyzmy.djvu/314

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

To też wesoła mina Dyzmy wprowadziła ją w zdumienie, trwające póty, póki nie wytłumaczyła sobie, że Nikodem maskuje smutek uśmiechem, by jej nie martwić.
Powitała go gorącemi pocałunkami i zaprowadziła do swego pokoju. Tu z całem poczuciem wielkości swej ofiary oznajmiła Nikodemowi, że gotowa jest wyrzec się Kobrowa i zamieszkać w Warszawie, skoro tego dobro kraju wymaga. Może za rok znajdzie się ktoś, kto będzie mógł zastąpić Nikodema na prezesurze banku i wówczas...
— Niema o czem mówić — przerwał Nikodem — byłem na Zamku i dymisję przyjęto.
— Ależ oni będą szczęśliwi, gdy pomimo to zostaniesz!
— Wiadomo!
— I kraj na tem zyska.
— Pewno, że zyskałby.
— Więc?
— Nie znasz się, Nineczko, na polityce. Ja zrobiłem tak, jak trzeba. A podrugie, zanadto kocham ciebie i chcę być przy tobie w Koborowie. Masz o to żal do mnie?
Nina zarzuciła mu ręce na szyję:
— Kochany, kochany, jeżeli tylko...
Zapukano do drzwi.
Przyszła pani Przełęska. Nastąpiła cała serja zachwytów nad Dyzmą, zakończonych patetycznem westchnieniem.
— Nawet nie wiesz, droga Ninuś, nawet nie zdajesz sobie sprawy, jak jesteś szczęśliwa, że taki człowiek znalazł się na twej drodze!
Zaczęto omawiać sprawę ślubu.
Nina oświadczyła, że pragnie, by ślub odbył się skromnie i cicho w koborowskim parafjalnym kościołku, a później pojadą na całą wiosnę do Algieru, czy Egiptu.
Pani Przełęska akceptowała drugą część projektu. Natomiast wystąpiła opozycyjnie przeciw pierwszej: