Strona:Tadeusz Dołęga-Mostowicz - Karjera Nikodema Dyzmy.djvu/290

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Wróć! Wróć do mnie — wyszeptała.
— A to piła z ciebie. Zobaczę, może później. Dowidzenia.
Skinęła w milczeniu głową.
Długo jeszcze stała na miejscu, patrząc za nim. Gdy znikł na skrzyżowaniu ulic, otarła chustką oczy i poszła w przeciwną stronę.
Nikodem był wściekły. Ta Mańka, która zjawiła się nagle ni z tego, ni z owego... Dawno o niej zapomniał,.. I wogóle jakiem prawem go się czepia?!... No oczywiście, kocha się i w gruncie dobra dziewczyna, ale to jeszcze nie powód, by łaziła za nim...
— Jeszcze mnie kiedy skompromituje. Albo Ninie nagada czego. Cholera!
Postanowił sobie, że jeżeli go jeszcze raz zaczepi, tak ją obsztorcuje, że już więcej nie ośmieli się.
W mieszkaniu powietrze było jeszcze przesycone perfumami Niny. Rozebrał się i chciał położyć się do łóżka, gdy przypomniał sobie, że jutro rano Krzepicki wyjeżdża do Koborowa i, że musi mu przygotować różne papiery.
Pracował dobre pół godziny i kończył właśnie, gdy rozległ się dzwonek telefonu. Podniósł słuchawkę.
Telefonował Wareda. Siedzą całą paczką w knajpie i zdecydowali wydzwonić Nikodema.
— Od czasu przyjazdu pani Niny — skarżył się pułkownik — wcale cię nie widzimy. Przyjeżdżaj koniecznie.
Dyzma jednak kategorycznie odmówił. Był zmęczony i senny.
Wogóle nie lubił knajpy. Wypić od czasu do czasu — owszem, ale siedzieć godzinami przy stoliku i zalać się na trupa, — nie. Jeżeli dawniej birbantował z Waredą, Ulanickim i innymi, robił to tylko dla nawiązania stosunków.
Teraz marzeniem jego, do którego stale powracał, było równe, spokojne życie w Koborowie.
Sprawa unieważnienia małżeństwa Niny posuwała się szybko. Największe ułatwienie w niej stwarzał fakt sfał-