Strona:Tadeusz Dołęga-Mostowicz - Karjera Nikodema Dyzmy.djvu/29

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Oczywiście z handlem i z przemysłem teraz krucho. Trudno o intratne stanowiska, a znowuż służba państwowa, to, panie, dużo honoru, a dochodu mało. Pensje urzędnicze nawet na dygnitarskich szczeblach nie są do pozazdroszczenia.
— Wiem coś o tem — potwierdził Dyzma — sam przez trzy lata byłem na państwowej służbie.
Nagle Kunickiemu rozjaśniło się w głowie. — Takiś sprytny, bratku! — pomyślał. — A no tem lepiej, skoro darmo brać nie chcesz.
— Wielce szanowny panie, — zaczął — od chwili, gdy pana poznałem, odrazu mnie coś piknęło, że Bóg mi cię zsyła. Obyż to się sprawdziło. Panie Dyzma, panie Nikodemie złoty, akurat okoliczności z obu stron tak świetnie się składają. Pan jest w poszukiwaniu dobrego stanowiska, a ja już doszedłem do tego wieku, kiedy człowiek zawiele sił nie ma. Przyjacielu szanowny, nie gniewajże się na moją śmiałość, ale coby pan powiedział, gdybym panu zaproponował objęcie, że tak powiem, generalnej administracji moimi majątkami i zakładami przemysłowemi. Niech szanowny pan nie sądzi, że to mały objekt. Sporo tego jest, machina jak się patrzy...
— Nie wiem, czy potrafiłbym. Zupełnie nie znam się na tem — powiedział szczerze Dyzma.
— O, proszę szanownego pana, — zaoponował Kunicki — łatwo się pan z tem zapozna. Zresztą tam na miejscu to już jakoś ja sam daję sobie radę, ale wie pan, te wyjazdy, te rozmowy z urzędami, te dobijanie się o łaskę byle jakiegoś tam pana Olszewskiego, załatwianie spraw w ministerstwach, do tego już jestem za stary. Tu rzeba kogoś energicznego, ustosunkowanego, przed kim różni Olszewscy dudy w miech, no i młodego. Szanowny pan chyba jeszcze i czterdziestki nie ma?
— Skończyłem trzydzieści sześć
— O! To mi wiek! Królu złoty, nie odmawiajże mi: Będzie pan miał wygodne mieszkanie, albo z nami w