Strona:Tadeusz Dołęga-Mostowicz - Karjera Nikodema Dyzmy.djvu/25

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Wprawdzie głównymi winowajcami tego stanu rzeczy był koniak i kilka kieliszków wina, jednakże Dyzma począł odczuwać zmęczenie i senność. Raz po raz nadobitek trzeba było pić i jeść, co zważywszy nieprawdopodobne ilości pochłoniętych pokarmów, było wręcz męczące. Dyzma z rozrzewnieniem myślał o swem składanem wąskiem łóżku, które zaraz po powrocie na Łucką rozstawi sobie pod oknem. Jutro niedziela, pozwolą mu spać może i do dziesiątej.
Tymczasem Kunicki chwycił go pod ramię:
— Drogi panie, niechże mi pan nie odmawia, dopiero jedenasta, wypije pan ze mną kieliszek dobrego węgrzyna! Tutaj stoję, w Europejskim, zaraz na pierwszem piętrze. Mam do pana bardzo ważną sprawę. No, drogi panie Dyzma, nie odmówi mi pan przecie! Usiądziemy, panie, w ciszy, wygodnie, przy dobrem winku... No? Na pół godzinki, na kwadransik.
Jednocześnie niemal ciągnął Dyzmę. Wyszli do westibiulu i po chwili znaleźli się w obszernym pokoju. Kunicki zadzwonił na służbę i kazał podać węgierskie.
W tymże czasie na dole kołowrotek oszklonych drzwi za każdym obrotem wyrzucał z wnętrza ucylindrowanych panów i strojne damy. Stojący na skraju chodnika szwajcar wywoływał samochody:
— Auto pana ministra Jaszuńskiego!
Zajechała lśniąca limuzyna i minister, żegnając się z pułkownikiem Waredą, zapytał:
— Słuchajno, Wacek, jak się nazywa ten twój facet, co to tak Terkowskiego objechał?
— Byczy facet — stanowczo oświadczył nieco chwiejący się na nogach pułkownik — nazywa się Dyzma, pierwszorzędnie objechał...
— To zdaje się jakiś ziemianin, czy przemysłowiec, bo wiesz, jest w przyjaźni z tym znanym Kunickim, co to miał proces o dostawę podkładów kolejowych.
— Powiadam ci, byczy gość. Prosto z mostu go, panie tego.
Tak, to musi być silny charakter. Wierzę we