Strona:Tadeusz Dołęga-Mostowicz - Karjera Nikodema Dyzmy.djvu/195

    Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
    Ta strona została uwierzytelniona.

    nie dotknąć tej sfery. Po djabła mu to? Czy poto dochrapał się takiego stanowiska i takiej forsy, żeby teraz wleźć do kryminału? O, nie!
    To też gdy w pewnym momencie obie panie wstały, a panna Stella grobowym głosem zapytała:
    — Mistrzu, czy zgadzasz się przyjąć święcenia Wielkiego Trzynastego?
    Odparł krótko:
    — Nie. Nie zgadzam się.
    Zdumienie i smutek odbiły się na ich twarzach
    — Ależ dlaczego?
    — Nie mogę.
    — Czy są jakieś przeszkody hermetyczne? — zapytała tajemniczo brunetka.
    — Mam swoje powody.
    Hrabina Koniecpolska załamała ręce:
    — Mistrzu! Wyjawić nam, może to jakie glupstwy?
    — Eee tam — machnął ręką — ja nie znam się na tych rzeczach.
    Brunetka oburzyła się:
    — Pan? Pan się nie zna? Proszę, mistrzu, z nas nie żartować! Zresztą pani Lala ma objawienie, że tylko pan może być Wielkim Trzynastym.
    — Kiedy ja nie mam czasu! — irytował się Dyzma.
    — Mistrzu, to panu tak mało czasu zajmie. Przecie misterja, będą odbywały się tylko raz na miesiąc.
    — Nie chcę.
    Obie panie spojrzały na siebie z rozpaczą.
    Nagle brunetka podniosła ręce do góry i zawołała tragicznym szeptem:
    — Imieniem Wszechmocnego Zakonu zaklinam ciebie: otwórz serce dla Trzech Promieni Wiekuistych!
    Pana Lala skrzyżowała ręce na swoim wydatnym biuście i z nabożeństwem pochyliła główkę.
    Nikodem trochę przestraszył się. Naogół nie był przesądny, lecz na wszelki wypadek wolał nie odrzucać możliwości istnienia kobiet o „złem oku“, które mogą urok na człowieka rzucić.
    Przysadkowata panna Stella miała takie niesamowite