Strona:Tadeusz Dołęga-Mostowicz - Karjera Nikodema Dyzmy.djvu/100

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

nam tedy jedyne wyjście. Żorż musi wystąpić ze skargą do prokuratora na Kunickiego. Ta zaś, między innemi, powinna zawierać zarzut, że Kunicki wymusza na siostrze oskarżyciela fałszywe zeznania..
— Hm...
— Otóż oskarżenie takie może wystosować Żorż, jedynie wówczas, gdy zostanie uwłasnowolniony. Dlatego też zacząć należy od uzyskania od władz sądowych zarządzenia, aby stan umysłu Żorża został ponownie zbadany. Radziłem się adwokata. Ten powiada, że taka rewizja w zasadzie jest możliwa. Trzeba tylko, by o taką rewizję wniósł ktoś z krewnych Zorża.
— Ja za żadne skarby! — protestowała pani Przełęska — za żadne skarby. Już dość miałam przykrości. Tegoby jeszcze brakowało, żeby moje nazwisko było szargane w prasie...
— No, dobrze, pani Fino, — odparł Krzepicki, nieco poirytowanym głosem, — w takim razie jest pani zdania, że zrobi to Nina.
— Nie — zaprzeczył Dyzma — pani Nina palcem nie ruszy.
— A Żorż nie ma więcej krewnych — zaznaczył Krzepicki, wystawiając palec wskazujący z niezwykle długim i lśniącym paznokciem.
— Wszystko jedno, ja nie będę się mieszała do tego... Wszystko jedno.
Twarz Krzepickiego nabrała złego wyrazu:
— Dobrze — rzekł zimno — zatem nie mamy o czem mówić. Stawia pani krzyżyk na tych czterdziestu tysiącach, które winien jest pani i mnie Żorż, no i krzyżyk na małżeństwie Biby Hulczyńskiej.
Zapanowało milczenie.
— Szkoda tylko — dorzucił — żeśmy trudzili wielce szanownego pana.
— Kiedy ja nie mogę, naprawdę nie mogę! — uparcie broniła się pani Przełęska.
— Nie pali się — powiedział po chwili Nikodem — można przecie odłożyć sprawę na później...