Strona:Tadeusz Dołęga-Mostowicz - Ich dziecko.djvu/22

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
i co dzień modli się za Jego szczęśliwy powrót z frontu. — Monika Korniewicka“. — P. S. — Proszę, by mi koniecznie Kochany Chrześniak szczerze napisał, czy nie bardzo się rozczarował moją powierzchownością i czy zechce nadal pisywać do mnie takie cudne listy? Janka namówiła mnie do wysłania tego zdjęcia, bo ja się strasznie bałam, że się Panu nie podobam. Ale ona zapewniała, że się podobam, bo zna gust swego Braciszka. — Zaniepokojona Monika“.

Justyn jeszcze raz przeczytał wszystko i teraz zrozumiał: ta piękna blondynka z fotografii jest siostrą Marka. Nigdy nie mówił, że ma tak piękną siostrę. Nie wspominał też o tej małej Monice. Wprawdzie dość często pisywał listy…
— W każdym razie muszę je obie zawiadomić, że Marek jest w szpitalu — zdecydował się Justyn.
W poszukiwaniu adresów w listach starał się uniknąć niedyskrecji, jednak mimo woli wpadło mu w oczy kilka zdań. Wywnioskował z nich, że ta zabawna, ale rzeczywiście niezbyt ładna panna Monika, musiała się kochać w Marku i otrzymywać od niego czułe listy. Gdy adresy znalazł, siadł i napisał do panny Domaszewiczówny:

„Szanowna Pani! Brat Pani, a mój najserdeczniejszy i jedyny przyjaciel, Marek, jest lekko ranny. Zapewniam Panią, że nie jest to nic groźnego. Doktorzy twierdzą, że po kilkunastu dniach kuracji wróci do pułku. Został postrzelony podczas nocnego patrolu, widocznie jakąś zbłąkaną kulą z dużej odległości, dzięki czemu kula ugrzęzła w mięśniach. Odwiozłem Marka do Szpitala Polowego Nr. 97. Tam też należy adresować listy. Jestem przekonany, że po kilku dniach Marek sam do Pani napisze. Proszę mi wierzyć, że kocham go jak nikogo innego i że sam przeżyłem wiele trwogi o jego zdrowie i życie. Na szczęście rana szybko się zgoi i nie ma najmniejszych powodów do obaw. Cieszę się, że mogę Pani o tym donieść i jedno-