Strona:Szczypawka - Humorystyczne listy z terenu wojny.djvu/47

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

kradnąc i rabując mienie mieszkańców i nie żałując przy tej kulturalnej pracy kul i nahajek. Nim zdążyłem przelecieć ponad linją wojsk carskich — rozpoczęła się bitwa. W parę minut byłem już na głównym terenie walki.
— Aha, to dopiero awangarda austrjacka spotkała się z armją carską — pomyślałem, kiedy rzuciłem okiem na dół i spostrzegłem zaledwie kilkuset żołnierzy jak mi się zdawało — austrjackich, toczących bój z wojskami carskimi.
Chcąc więc zbadać i przewidzieć naprzód jakie będą losy tej bitwy, to jest po której stronie może być zwycięstwo — pojechałem dalej, ażeby zobaczyć, jak liczną jest armja austrjacka, mająca się zmierzyć z wojskami carskimi?
Cóż to jednak?... Ujechałem dwie, trzy pięć, dziesięć i piętnaście mil, a głównej armji austrjackiej jak nie widać, tak i nie widać... Co u biesa?... Hm, myślę, to zapewne bitwa rozpocznie się jeszcze nie prędko, lub zgoła w innym miejscu, a tam tylko jakiś mały odział austrjacki natknął się przypadkiem na główne siły carskie i w tej chwili zapewne już nie istnieje... Tak, bo przecież hordy carskie liczą przynajmniej 500 — 600 tysięcy, więc taką małą garstkę austrjaków musiały w kilka minut wystrzelać, jak gęsi...
Kiedy jednakże przyleciałem z powrotem na miejsce potyczki — ze zdziwieniem zauważyłem, że oddział austrjacki, liczący poniżej tysiąca żoł-