Strona:Szczypawka - Humorystyczne listy z terenu wojny.djvu/29

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Belgja!... Ten mały, kwitnący, kulturalny kraik. — Cóż z niego dziś jest?... Spalone i opuszczone wioski, spalone i opuszone miasta, stratowane zboża, ogrody i plantacje, opustoszałe fabryki, kopalnie i warsztaty...
Po polach i błoniach, oświeconych — jakby na urągowisko jasnymi, wesołymi promieniami słońca — zastyga ludzka krew, walają się ludzkie trupy, kraczą wrony i kruki, wyją psy przeraźliwie... Ze zgliszcz i ruin wysunie się czasami lękliwie ostrożnie, pomaleńku, pocichutku — postać kobieca lub jakiś zgrzybiały starzec. Nie ujrzysz kwiatu narodu — młodzieży! Oto jej trupy zaścielają pola i błonia i jej krew blaknie w słońcu... Padł kwiat narodu wolnego, jak opadają teraz jesienią — zwiędłe polne kwiaty na ziemię i liście z drzew... Padła młodzież w obronie ojczyzny, w obronie wolności... A ci, co jeszcze nie padli — ubrani w mundury, uzbrojeni w karabiny i armaty — mordują się dalej z kwiatem najezdniczego narodu niemieckiego...
Biednyś ty narodzie belgijski, któryś z taką skrzętnością przykładał swoją cegiełkę do postępu i kultury!... Biednyś ty, mały, kwitnący dobrobytem kraiku, który przez barbarzyńskie mordy, przez krwiożercze instynkta “głów koronowanych” — zamieniony zostałeś w zgliszcza i ruiny!...
Biednaś ty Francjo, kolebko prądów wolnościowych i rewolucyjnego ducha, która za sąsiada