Strona:Syfse jeszenim t. 2.pdf/7

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

PRZEDMOWA.

Stoimy przed zabytkiem głębokiéj starożytności, podziwiamy w nim wyniosłość kształtów, wydatność rysów; w niejedném miejscu uderza nas potworność jakaś, oko nasze przywykło do gładkich i symetrycznych utworów nowéj cywilizacyi, nie może się z niemi oswoić, ani z szczerbami, potężną ręką czasu tu i owdzie wyżłobionemi, ale choć nie pojmujemy znaczenia całości zabytku tego, domyślamy się jednak, iż pod tą, imponującą powierzchownością, ukrywa się myśl głęboka, godna badania i zastosowania do naszych czasów. Słowem całe to, zjawisko jest dla nas sfinksem, zagadką, okrytą pomroką wieków. Szukamy klucza do rozwiązania téj zagadki, oglądamy się za jakimś nowożytnym Edypem, któryby śmiałą ręką, zdołał uchylić zasłonę, okrywająca tajnie nam niedostępne.