Strona:Stefan Napierski-Ziemia, siostra daleka.djvu/87

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

i ze struny zamarłej dobył jęk harmonji.
Wtedy, lotny! ustawię hermę, dłutkiem bitą,
skronie wydrążę palcem, by wiatr ich nie muskał,
i na czoło nasunę złotą maskę szczelnie:
niechaj tłum cię pomija; zmartwychwstajesz, bóstwo.