Strona:Stefan Napierski-Ziemia, siostra daleka.djvu/39

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
MARTWA NATURA

I

Naturo, martwa zawsze! Ścierpłą wargą
Wymuszę purpurowy kwiat, jak mięsień
Odarty z skóry. Bezwstydną łodygą
Wystrzela w przestrzeń czystą, by ją zgładzić.
Rozwija listek drobny, co, jak ucho,
Drążone pustką, nasłuchuje blasku.
Rozkłada płaskość prostopadłą wukos
I, oślinione słońcem, trwa, wykrętne.
A za tem płachta zczerniała z boleści,
Szmata, sycona farbą niebiańskości,
Jak Weroniki chusta. Triumfalnie
Tkwi nieruchomy pęd w ramach ze zmroku.
Złóż ociemniałą dłoń, palcami szorstkość
Namacaj deski, heblowanej belce
Przywróć dotykiem widziadlaną sosnę;
I muśnij plamy kształt, widniejszy w czerni:
To jabłko krągłe, stwór, zlepiony ze snu.