Strona:Stefan Grabiński - Wyznania.djvu/9

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

nie spowodowała rozprawy przed sądem. Ośmielono się nawet temu utworowi o charakterze nawskroś metapsychicznym przyczepić ohydną etykietę „pornografji“. A wszystko z powodu braku zrozumienia i wnikliwości analizy. Nieznanego mi bliżej oskarżyciela mego wprowadziła w błąd zapewne realistyczna fabula noweli, zabarwiona pozorami homoseksualizmu. Niewątpliwie idzie tu o problem płci, lecz ujęty jest on niejako z punktu widzenia metafizycznego. Płeć jako taka, zdaniem mojem, po tamtej stronie nie istnieje, a tzw. kobiecość i męskość są tylko w sferze świata fenomenalnego wywołane postulatami ewolucji i rozróżniania się gatunkowego. Do przeprowadzenia tej myśli posłużyła mi wiara ludu naszego w tzw. „nocnicę“ czyli zmorę senną, rodzaj średniowiecznego incubus‘a który pokutuje w podejrzanej oberży i zależnie od płci każdorazowego „gościa“ przybiera postać męską lub żeńską; stąd owo ustawiczne dwojenie się, mienienie się płciowe gospodarza i rudowłosej dziewki. W „Dziedzinie“ twory wyobraźni poety przyoblekają się w ciało i w postaci mściwych fantomów, zamkniętych w samotnej willi, duszą swego twórce. — „Problemat Cielawy”, którego znaczenie objaśnię wkrótce w przypiskach do mej rozprawy o oryginalności, porusza w formie symbolu zagadnienie stosunku naszej ludzkiej jaźni empirycznej (ziemskim) do naszego „ja” transcendentalnego i nie ma nic wspólnego z chorobą psychiczną rozdwojenia jaźni, (która jest tematem Stevensona, Mr. Jekyll i Mr. Hyde) jak na gwałt