Strona:Stefan Grabiński - Wyznania.djvu/6

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

artykułu tego ostatniego o „Na wzgórzu róż“ i „Demonie Ruchu“ w piśmie warszawskiem „Pro Arte“ (marzec 1919 i w zeszycie 6 z r. 1919) ujęte w przepiękną prozę pełną precyzji stylu i głębi myśli odczuły doskonale i wszechstronnie rytm mej twórczości...

Lecz nie o krytyków tu idzie, tylko o mnie — o to, czego w tym czasie pragnąłem, do czego dążyłem i w jaki sposób — o twórczość moją...

Zdumienie nad przejawami życia pod wpływem bolesnych przejść, jakich doznałem w wczesnej młodości, zabarwiło się z czasem uczuciem lęku i przerażenia przed Nieznanem. Tajemniczość życia nęciła mię i przejmowała grozą zarazem. I te dwa uczucia: zdumionego zachwytu i lęku tworzą odtąd motyw zasadniczy mych utworów; do nich przyłączył się motyw trzeci: myśli kształtującej, koncepcji usiłującej wnieść ład i porządek w chaos zjawisk, próby ujęcia sensu życia i śmierci. I tu niewątpliwie odezwały się echa silnej wiary lat dziecięcych i rozstrzygnęły o wyborze drogi: patrzyłem na świat jako na symbol pełen głębszych znaczeń i w każdem zjawisku życiowem dopatrywałem się objawów Ducha. Dlatego z pomiędzy myślicieli najbardziej odpowiadali mi Platon, Fechner, Bergman i William James.