Strona:Stefan Grabiński - Salamandra.djvu/157

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Clausura nigromanticae — objaśnił Wierusz — Jakby wyjęta skądś z Paracelsa. Przerzuć dwie kartki i czytaj dalej!
— W noc cichą, w noc księżycową zwierciadło weź panieńskie, zwierciadło, co odbiło już nieraz kraśne lico, i zanurzywszy w kadź z wodą, obróć gładzią ku światłu. A gdy już księżyc wzejdzie, i w głąb kadzi zajrzy, rzuć na zwierciadło owo wieniec ze strzępów koszuli skalanej krwią dziewki, co chorobę przebywa miesięczną. Wieniec ten, gdy się już światłem księżyca nasyci, na głowę włóż kukle...
— Fragment bez końca.
Obróciłem znów kartę i czytałem dalej:
— Rozdział 10. — Praktyki czarnoksięskie ludu na Kujawach w wieku XVII. — ... Jeśli tedy kogo tobie niemiłego na zdrowiu uszkodzić zapragniesz, ulepże przódzi z wosku libo z gliny świeżej łątko małe, kształtem a posturą człeka onego przypominające, któremu choróbsko zadać chcesz a ulepiwszy, włosów parę jego z pod pachy, libo ząb jego, libo paznokiet w przydatku zaczyń... Potem z członków figurynki onej mierę bierz nitką unurzaną w miazdze z rozduszonego pająka i mierę ową przywiąż do szyi żabie alboli leciwej ropusze, co ją w sadzie swoim najdziesz. A skoro już mierę na szyi jakoby pętlę zawiesisz, przekłujże żabie oko igłą, którą szyto przódzi żgło dla człeka zmarłego... Wierę w tydzień najdalej wróg twój serdeczny ciężko zaniemoże...
— Czy nie dostrzegasz w tej naiwnie złośliwej recepcie czegoś w rodzaju metody sympatetycznej? — zapytał, uśmiechając się pobłażliwie Andrzej.