Strona:Stefan Grabiński - Salamandra.djvu/120

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Exorciso igitur te, creatura ignis, per pentagrammaton et in nomine tetragrammaton, in quibus sunt voluntas firma et fides recta. Amen.[1]
— Perkunie, panie ognia i władyko jaszczuro-salamander, włódarzu gór lawą ziejących i gromów, ukaż mi się w twej własnej postaci lub w kształcie jednego z tworów ci podwładnych! Duchu ognia, wzywam cię!
Rozległ się huk niszczącego żywiołu i nagle cała wnęka napełniła się płomieniami.
— Dżin! Samaël! Anaël! — grzmiał wśród szelestu czerwonych jęzorów głos maga.
Na tle ognistej powodzi zarysowała się postać nagiej, rudowłosej kobiety ze znamieniem jaszczurki na biodrze prawem.
— Kamo! — krzyknąłem, rzucając się ku płomiennej kochance.
Lecz w drodze zatrzymało mię stalowe ramię Andrzeja:
— Ani kroku dalej!
— Kamo — Salamandro! — usłyszałem dominujący nad hukiem ognia jego głos — Czyń moją wolę! Otoć rozkazuję w imię pentagramu zwrócić śpiącemu jego własność...

Kama wlepiła weń spojrzenie zionące gniewem i nienawiścią. Z ust purpurowych wyszedł jęk bólu i skargi. Znamię jaszczurcze na biodrze jej ożyło

  1. Zaklinam cię tedy, tworze ognia przez znak pentagramu i w imię tetragramu, w których jest wola mocna i wiara prawa. Amen.