Strona:Stefan Grabiński - Salamandra.djvu/116

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

u pasa i, wydobywszy szczyptę kadzideł, rzucił ją w żar węgli jarzących się w muszli ołtarza. Buchnął płomień, uniosły się dymy; w powietrzu zapachniało mirrą i werweną. Mag sięgnął po czarkę ze sproszkowaną strzyżą ziół, przechylił naczynie nad konchą trójnoga zaklęć i wysypał treść... Gęsty, szaro-żółty kłąb uniósł się z magicznego trypodu i zawisł pod sklepieniem; uczułem woń szaleju, lulka i mandragory...
Andrzej chwycił lewą rękojeść sztyletu, równocześnie ujmując w palce prawej ręki pantakl płomiennego pentagramu, symbolu władzy nad żywiołami.
Caput mortuum![1] — rozkazał mocnym głosem, skierowując dwa rogi pięcioramiennej gwiazdy ku trójnogowi — Imperet tibi Dominus per vivum et devotum serpentem....
Cherub! Imperet tibi Dominus per Adam-Jotchavah!...
Aquila errans! Imperet tibi Dominus per alas Tauri!...
Serpens! Imperet tibi Dominus tetragrammaton per angelum et leonem!...

Michaël, Gabriel, Rafaël, Anaël!

  1. — Martwa głowo! Niechaj ci rozkaże Pan przez żywego i poświęconego węża!...
    Cherubie! Niechaj ci rozkaże Pan przez Adama-Jotchavah!
    Orle błędny! Niech ci rozkaże Pan przez skrzydła Byka!...
    Wężu! Niech ci rozkaże Pan w znaku tetragramu przez anioła i lwa!
    Michale! Gabrjelu! Rafaelu! Anaelu! Niechaj spłynie wilgoć przez ducha Eloim. — Niechaj trwa susza ziemi przez Adama-Jotchavah! — Niech się stanie przeźrocze niebios przez Jahve-Zebaoth. — Niech się stanie sąd przez ogień w mocy Michała!