Strona:Stefan Grabiński - Przypowieść o krecie tunelowym (1926).djvu/14

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

sposób dowiedział się Florek, że jego przyjaciel był istotą bardzo już starą. Jaskiniowiec obliczał wiek swój na kilkaset tysięcy lat. Lecz liczby dokładnej podać nie umiał, bo pamięć jego osłabła i czas przesuwał się przed nią jak dym, nie pozostawiając śladu. Zresztą nie miał o czem pamiętać. Wieki całe upływały mu w grocie, wieki utkane z dni szarych i do się podobnych jak paciorki różańca. Kto wie, może istniał od prawieków? Może trwał od chwili, gdy na ziemi przemówił człowiek?...
Pomniał jeno, jak przez mgłę, że przed wielu, wielu wiekami posiadał postać podobną do Florkowej, lecz że wyrzekł się jej, by pozostać na miejscu. Inni, podobni jemu i Florkowi poszli naprzód za cenę życia — on pozostał, wyłamując się z pod straszliwego prawa. Tamci poddali się nakazowi wielkiej ofiary, by przez śmierć zdobyć nowy, wyższy żywot, by znów powrócić na ziemię i w kształtach nowych piąć się dalej ku wyżom — on uciekł przed śmiercią, zamykając się przed nią w „Grocie Zapomnienia“ na żelazne rygle. Tam zewnątrz, na świecie kłębiły się ciągle przemiany, szalał wieczny ruch, rodzic życia i śmierci, pączkowały narody młode, kładły się w grób stare i uwiędłe, wyrastały kultury i cywilizacje, dźwigały się w górę jedne, waliły w przepaść drugie... — on wiecznie trwał i bytował obojętny na wszystko, samotny, poza nawiasem. Tylko mu ciało ludzkie zwątlało i cofnęło się ku kształtom zwierzęcym, tylko wielowiekowe obcowanie z płazami upodobniło go trochę do nich kształtem zewnętrznym. Lecz cóż mu na tem zależało? Za to, że nie poszedł naprzód, że wyrzekł się ludzkiego prawa do wiecznej przemiany i wędrówki wzwyż i