Strona:Stefan Grabiński - Engramy Szatery.djvu/34

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

czego nie powrócił tragiczny obraz jej uwielbianej głowy?...
Może warunki reprodukcji były niedostaeczne?... A jeśli tak, może należy je spotęgować?...
Tu rozszalałe koło myśli zatrzymało się na chwilę. Dreszcz grozy wstrząsnął całem ciałem. Szatera zawahał się przed wyciągnięciem ostatecznych wniosków...
Lecz nie długo. Przemożny czar zaświatów przełamał barjery skrupułów i powlókł go za sobą na szlaki zatracenia. Naczelnik stacji postanowił spowodować nowy karambol, który miał go obdarzyć choć na chwil parę wizją jasnowłosej dziewczyny.