Strona:Stefan Grabiński - Cień Bafometa.djvu/92

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

jadem płyn i ściekał srebrzystym obrusem w zbiornik cysterny. Wśród ciszy wieczora zabrzmiał głęboki, metaliczny głos księdza:
— Śliczna Panno, Gwiazdo czysta, Maryja!
Opiekunko źródeł, studzien, Maryja!
— Maryja! — podjął melodję tłum — Maryja! O Maryja Królowa!
Poszybowała pieśń przez wieczorne mroki hen, wdal pomiędzy domy i ulice, rozeszła się w szerokich kręgach po polach i lęgach, aż zgłuchła gdzieś na skraju dąbrowy pośród drzewnych ustroni.
Z wysuniętym na czoło feretronem Najśw. Panny szła procesja od studni do studni, od cysterny do cysterny, wielbiąc i adorując Opiekunkę źródeł i fontann.
A późno w noc, gdy już cienie otuliły umęczoną ziemię, orszak dziewic, usiadłszy z ołtarzykiem procesyjnym do łodzi, przy świetle pochodni odpłynął z nim na Przylaską Kępę. Tu otoczony blaskiem żagwi i lamp jaśniał zdała w potokach światła wizerunek Przeczystej, odbierając przez noc całą hołd adoracji. Najpiękniejsze dziewice Bugaju błagały aż do świtu Opiekunkę studzien o uzdrowienie ich wód i źródeł...

Aż w trzeci i ostatni z Dni Krzyżowych w chwili, gdy procesja pokutna okrążała stary cmentarz, pojawiła się nagle pośród pół zapadłych grobów gromada ludzi, biczujących się wzajemnie skórzanemi pletniami po