Strona:Stefan Garczyński - Wacława dzieje.djvu/78

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
66
WACŁAWA DZIEJE

I znów czyta: « Dla ciebie każdy moment złotym,
« Szpiegi cię otaczają — wyjazd twój niezwłoczny;
« Wszystkich podstępów świadek sam jestem naoczny,
« Wyjeżdżaj — z kraju nawet — bo czas jest po temu
« Jutro już trudno będzie zapobieżeć złemu! »
On mnie to radzi? — nagli — który pierwszy duszę
Wyniósł w górę, nad poziom znikomości świata,
I dał uczuć gwałtowną moc woli człowieczej?
Ja uciekać? — i przed kim? — darmo — przecież muszę;
Zaklina mnie na przyjaźń, obowiązki brata —
Jadę! ale niedługo przyjdę ku odsieczy,
Wybiegam piórem ptaka, z orła wrócę szponą.
Kto cofnął się na chwilę czyż go już zwalczono!
I ten drugi list przytem! — jak siła z rozkazem,
Przybywa niespodzianie z pierwszym listem razem,
Czeka mnie za granicą podstępca nieznośny;
Dałem mu słowo — dobrze! » — Tak w myślach swych głośny
Wacław czytając mówi — schował listy wreszcie,
Wstał i poszedł do okna — nikt nie idzie drogą.
Co on robi? — Znów słucha — nie słychać nikogo,
Tylko gwar zwykły ciągnie jako szum po mieście,
Albo krok własny, mocny, głucho się rozlega
O szczyty wzniesionego pokoju sklepienia.
Przyszedł w końcu — « Czy wszystkie spełnione zlecenia?
« Nie oddałeś przypadkiem? — komu? — w ręce szpiega —
« Albo — » — « Gdzie miałem rozkaz » — « Jedźmyż bez odwłoki! »
Po schodach zatętniały przyśpieszone kroki;
Wsiadł — ręką wskazał — na śnieżnej zamieci
Konie i sanka pędem naprzód leci,
On sam jak w chmurze grom spoczywa cichy,
W płaszcza zawojach, ściemnił swą postawę,
Tylko na twarzy przelotne uśmiechy,
Tylko westchnienie, wpół ucięte słowa,
Jak wiatr, zwiastuje zbliżenie się burzy,
Zwiastują cele tak nagłej podróży,
Zwiastują falę co zagrzmieć gotowa.

Wacław przybył do domu — witają — on wita —
Cały dwór wesół — tysiąc pytań, odpowiedzi,
« Jutro zjadą się wszyscy znajomi, sąsiedzi,
« Jutro musi być uczta wielka, znakomita,