Strona:Stefan Garczyński - Wacława dzieje.djvu/53

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
41
CZĘŚĆ DRUGA.

« Strawą chleb, woda, była — i nic nie wydałem!
« Przenieśli mnie gdzieindziej — pokój był obszerny
« Ale w pokoju ciągle noc i dzień, oddźwierny
« I sześciu drabów stało — nocą nie sypiałem,
« Bo sześć świec zapalonych wnieśli co dnia z mrokiem
« I jak stado drapieżne za umarłem ciałem
« Tak oczy drabów, światła, za mem biegły okiem,
« I tak lat dwa przeżyłem i nic nie wydałem,
« Później znów loch zamknięto nie widziałem słońca
« Ani świec, ani ludzi — ciemności zamknięto.
« Dnie okropne, bez światła zdały się bez końca
« Sznurem mi chleba kawał i wodę zsyłano,
« W nocym tęsknił do rana — do nocy znów rano,
« Bo gdym usnął noc była — później w jakieś święto,
« To święto być musiało, ktoś nagle wszedł do mnie
« Ze światłem w ręku słabem — zrazu mówił skromnie
« I prosił o wydanie, i płakał nademną,
« Lecz gdym milczał, zakrzyknął z gniewem i zapałem
« Żem wiecznie potępiony. — I znów było ciemno
« I wszyscy mnie odeszli — i nic nie wydałem! »

Skończył — słuchacz już w własnym dumaniu zagrzęzły
Widać myślom się zwierzał — i myśl go uniosła
Do reszty stargać duszy narzucone węzły.
Wypłynąć chciał na ocean wolności, swobody,
Wznieść maszt większy, uderzyć z całą siłą w wiosła,
I bujać jak po niebie buja orzeł młody —
Stanęły mu w pamięci ludzie i narody,
Gdyby on je mógł zbawić! — tak myśląc wzniósł ręce,
I kiedy głowę podniósł chociaż w czarnej szacie
Jemu się należały godności książęce,
On w duszy — na wolności zasiadł majestacie!

Obudził się nakoniec — kończ, kończ, rzekł z pośpiechem,
« Twoją powieść — jam prawda — bo wrzawa i tańce —
« Kiedyś wyszedł? » — Przed rokiem uznany niewinnym »
« I odtąd? » — « Myślę równo, nie liczę różańce.
« Słuchaj, nieczynność bracie jest największym grzechem,
« I tobie, tak jest, tobie potrzeba być czynnym.
« Dziś jeszcze — chcesz ze mną? — godzina już bliska
« Naszych schadzek, brat brata z przyjaźnią uściska
« Rękę twoją! » — « Tę daję » — Muzyka balowa
Zagłuszyła ostatnie nieznajomych słowa