Strona:Stefan Garczyński - Wacława dzieje.djvu/30

    Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
    Ta strona została uwierzytelniona.
    18
    WACŁAWA DZIEJE.

    Tak myśl jego wzbudzona tym jednym wyrazem,
    Na skrzydłach oka rwie się z zadumanej głowy,
    Pewna swojego lotu, jak orlica z gniazda.
    Zaiskrzyły się oczy — widzi ogrom świata,
    Przeszłość — przyszłość! — z trzech liter wybija się gwiazda
    Pędzi za nią — wzrok podniósł — do góry ulata —
    Zadrżała — on ją okiem dogonił na niebie —
    W niebie — w ziemi — on jeden — on Bóg — on zna siebie
    Wstaje — myśli że głową obłoków dostanie,
    Że wielki!! — Kiedy nagle z rąk mu pada księga,
    W duszy coraz to mniejsza przestrzeń widokręga,
    Przed okiem znowu tylko pokój — księgi — banie!
    Wszystko tak, jak przed chwilą; sługa przy drzwiach czeka;
    Na stole świece — ogień skry do koła ciska —
    A dusza! — dusza, która Boga była bliska,
    Jako pielgrzym do domu, wraca w kraj człowieka!!
    « Precz mi z oczu, » drzwi wskazał — sługa na znak idzie.
    On nie zniesie ażeby człek go jaki w wstydzie,
    I to przed sobą samym, przydybał z nienacka.
    Gdy wyszedł, znów krokami zadrżała posadzka,
    Wacław samotny chodzi — « niechaj gmin zwyczajny
    « Serce swoje jak papier na jaw pokazuje! »
    Wacław inny — im większą boleść w sercu czuje,
    Tem bardziej w słowach skąpy, w myślach swoich tajny:
    Przejrzeć go jednak można! spojrzyj mu w oblicze,
    W oczy, na usta jego — i choć świadkiem gardzi
    Myśli swoich — wyśledzisz myśli tajemnicze;
    Wyśledzisz, że od ludzi, cierpi, czuje, bardziej.
    Oczy ma jasne — przecież jakaś mgła, powłoka,
    Jakoby w żalu ciągłym wieczna łza stopiona,
    Spojrzenie mu łagodzi, żar mu studzi oka.
    Na usta śmiech nie zbłądzi — ale nieraz z łona
    Dawniej może z potrzeby, dziś zwyczajem częstym,
    Westchnienie się wyrywa i na ustach kona.
    Czoło jego ściemnione spadkiem włosa gęstym,
    Krok wolny — twarz bladawa — i zwyczajne szaty
    Czarne i zaniedbane dodają żałoby.
    A kto słyszał głos jego, gdy mówi — i ktoby
    Ludzkie serce rozumiał, ten zrozumie postać.
    Lecz myśli jego tajnię, daremnie kto bada;
    Jak z przepaści nic z niego nie można wydostać;
    Gdy kto mówi do niego, krótko odpowiada,
    Sam nigdy nie zaczepi — dla czego? — nikt nie wie.