Strona:Stefan Garczyński - Wacława dzieje.djvu/12

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
VI
PRZEDMOWA.

maczy ją podług historji naturalnej roślin, słowem idzie już prosto do występku, wypowiada wojnę społeczeństwu, staje się ofiarą złego.
Cóż go teraz uratuje? czy umiejętność, która zdaniem niektórych filozofów prowadzi człowieka do religji? Uczył się on wszystkiego, zwiedził najsławniejsze szkoły filozofji, i stracił tam resztę wiary. Czy praktyka religijna? Odrzucił ją, powziął ku niej gwałtowną nienawiść, że oddając cześć dobremu, cały świat zostawuje w ręku złego. Będzież więc taki jego koniec jak Manfreda albo Fausta? Nie — Oto z zimnych i czczych wysokości rozumowych wpadłszy niespodzianie pomiędzy lud polski, raz pierwszy dopiero trafił na prawdę. W charakterze, w uczuciach ojczystych swego narodu, postrzegł znak istotnego życia, a życie nie może mieć istotnego źródła jak prawdę. Sledźmy to życie, przyjdziemy do prawdy, przez prawdę do Boga.
Scena w której poeta opisuje pierwsze znalezienie się młodego filozofa wśród ludu, jest jedną z najpiękniejszych i najoryginalniejszych w poemacie.
Właśnie kiedy pasował się z sobą w swoim gabinecie, doleciał go z pola daleki śpiew włościan, wieczorem w święto Wielkiej Nocy idących do karczmy. Spiew ten sprawił na nim dziwne rozdrażnienie. Zatrzasnął okno, wybiegł z dworu i uboczną drogą poszedł za wesołą drużyną. Karczma będzie teraz dla niego przysionkiem do nowej szkoły filozoficznej. W izbie hałas, śmiech, muzyka, tańce, zwady i zabawy; stojąc pod oknem słuchał i naprzód to gniewał się, to zazdrościł, potem chciał sobie wytłumaczyć szczęście prostaczków. «Oni się bawią, mówił, acz szczęśliwi i spokojni, bo świat w ich duszy ciasny jak ich codzienne potrzeby.» Wtem zawołano na skrzypka, żeby zagrał tańca «Kościuszki!» odezwał się jeden «Dąbrowskiego!» krzyknęli i inni; wszyscy nareszcie powtórzyli «Kościuszki».
Filozof nasz widział dotąd tylko niesforną kupę ludzi zgromadzonych dla zabawy, dla przepędzenia czasu; ale teraz nagle jedna myśl cały tłum ogarnęła, myśl wspólna wszystkim i pewnie mająca w sobie żywioł mocny, bo od razu przecięła wszystkie popędy żywości pojedyńczych. Muzyka ta jednem wspomnieniem uderzając duszę Wacława jakby laską czarodziejską, obudziła ją z letargu, myślom, uczuciom dała ciało i życie. Podobny do tań-