Strona:Stefan Barszczewski - Obrazki amerykańskie.djvu/146

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
Dnia...

Szczególne wrażenie sprawia tu widok ludzi modlących się tłumnie wieczorami u wrót i na schodach zamkniętych kościołów...
Stanowczo kraj ten oddziaływa na mnie.

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

Mój amerykanin wyjechał do Nowego Jorku, wezwany tam telegraficznie. W pośpiechu zostawił u mnie swój notatnik. Znalazłem w nim notatki, tyczące się Warszawy. Zbyt wielką było to dla mnie pokusą, abym mógł powstrzymać się od popełnienia niedyskrecji. Oto je macie. Przebłagam autora, gdy powróci, bo że wróci — tego jestem pewny.
Warszawianki podobały mu się tak bardzo!