Strona:Stefan Barszczewski - Obrazki amerykańskie.djvu/139

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

pałem go więc i rozwiesiłem na krześle, po kilku godzinach atoli woń obrzydliwa nietylko nie wywietrzała, ale zapełniła mi cały pokój. A właśnie chciałem był surduta tego użyć, wybierając się na koncert do miejscowości nazwanej, nie wiem dlaczego, Doliną i to Szwajcarską
Nie sposób.
Gdybym tam poszedł, to napewno Herr Winderstein, dyrygując jaką symfonję, myślałby w duszy:
— A jednak jest tu ktoś w ogrodzie, co ma na sobie ubranie, świeżo odebrane z pralni chemicznej.
I gotówby omdleć. Nie, tego nie uczynię. Żal mi koncertu, dyrygenta i publiczności.
Schowałem więc do kufra surdut ów pachnący. Że mi go mole nie zjedzą, tego jestem pewny.




Dnia...

Mój przyjaciel obiecał pokazać mi coś bardzo polskiego i zaprowadził