Strona:Stefan Barszczewski - Obrazki amerykańskie.djvu/113

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

używać. Tutaj jednak mówi się nietylko złoty, ale nawet djamentowy panie, co ma oznaczać już najwyższy stopień uniesienia wywnętrzającej się przyjaźni, a co podobało mi się bardzo, bo świadczy, że polacy praktyczniejsi są w ocenie tej zalety od nas, obliczających wszystko na dolary i centy, ale piszących nawet w listach miłosnych okólnikowo: dear lub dearest.
— Jakim sposobem nauczyłem się w Ameryce mówić i pisać po polsku? Oto tak: Pojawił się przekład trylogji Sienkiewicza, przeczytałem go z zapałem. Przybył Paderewski, zachwyciła mnie gra jego. Przy tej sposobności dowiedziałem się, że i Chopin jest polakiem! Braci de Reszke brałem zawsze za francuzów, gdy tymczasem okazało się, że i oni są polakami. Pani Modjeska, lub, właściwiej mówiąc, pani Modrzejewska, jest także waszą rodaczką. Imiona dwóch waszych rodaków zapisane są zaszczytnie w dziejach naszej walki o niepodległość. Ale już najbardziej podziałało na mnie „Quo vadis?”. Gdy czytałem ów nie-