Strona:Stefan Barszczewski - Czandu.djvu/105

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Otrzymawszy więc od dozorcy hangaru płytkę metalową z numerem przedziału, w którym stanął ich samolot, ruszyli w stronę wysuniętego w morze pomostu, na którego końcu widniała wielka rotunda kawiarni tudzież sali koncertów i widowisk telekinematograficznych.
Po drodze zatrzymano się przed kolumnadą bazaru wschodniego, gdzie kupcy tureccy, bucharscy, hinduscy, chińscy i japońscy rozłożyli swe cacka i materje, połyskujące wszystkiemi barwami tęczy, zachęcając przyjezdnych do kupna.
Bo pieniądz nie przestał istnieć, choć miernik wartości uległ ewolucji.
Od chwili, gdy genjalny badacz dwudziestego wieku, „rozbijacz atomów“, sir Ernest Rutheford, rozszczepił bombardowaniem promieniami Alfa radu atom azotu na wodór i hel, a prof. Miethe rozłożył rtęć i otrzymał złoto, jako jeden z produktów tego rozkładu — ziściły się sny alchemików średniowiecznych, przewidujących możliwości, lecz nie mających środków do ich urzeczywistnienia.
Otrzymywanie złota drogą sztuczną stało się kwestją czasu.
I czas ten nadszedł. Edison wiedział, co mówi, gdy przepowiadał to z zupełną pewnością. Otrzymano złoto syntetyczne, i cały gmach ekonomistów, zbudowany na fundamencie złota, jako miernika wartości, runął.
Przez pewien czas przerażone rządy podtrzymy-