Strona:Stefan Żeromski - Uroda życia tom 1.djvu/93

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
83

nogami. Lecz oto jeden z przybyszów nieznanych Piotrowi wydobył z zanadrza książkę i zaczął półgłosem czytać. Był to jakiś traktat zakazanie ekonomiczny. Uczeń czytał ów elaborat z przejęciem, a nawet z pasyą, od której nos mu poczerwieniał. Słuchacze zdawali się przykładać szczególniejszą wagę do zawiłych zdań rozprawy, które Piotr z trudem pojmował. Gdy lektor przerwał wreszcie czytanie, inny z przybyszów wydobył zeszyt i wygłosił rodzaj wypracowania historycznego o upadku Polski. Tu już Piotr oryentował się lepiej i ciekawie słuchał. Po odczycie, który zawierał wyliczenie znanych wypadków historycznych, ozdobione silnie brzmiącemi inwektywami przeciwko „moskalom“ i „zdrajcom“, nastąpiła dyskusya, umajona inwektywami przeważnie skierowanemi przeciwko „belfrom“, a w szczególności przeciwko jakiemuś „Tapirowi“. Cały ten seans zakończony został przez wygłoszenie wiersza polskiego. Wysmukły brunecik z niebieskiemi oczyma, piękny jak panienka przebrana za ucznia, wypowiedział z pamięci poemat Słowackiego p. t. Grób Agamemnona. Mówił z konieczności półgłosem, nieco afektacyjnie i czułostkowo, ale z niezwykłem powodzeniem. Słuchacze nagrodzili go rzęsistym, choć zupełnie cichym oklaskiem. Komunistyczne zaciąganie się jednym na wszystkich papierosem zamknęło to tajne posiedzenie.
Piotr był zadowolony. Sprawiła mu szczególną przyjemność ta okoliczność, że owe spiskowe lekcye