Strona:Stefan Żeromski - Uroda życia tom 1.djvu/87

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
77

dziś rządził. To mu się wydało prawdziwem. Powiedział tę myśl stryjowi:
— Na to się zgadzam, że może dzisiejsi polacy byliby zgoła inni, niż ci, co zasłużyli przez swój nierząd na obce jarzmo.
— Tam z tym „nierządem“! — mruknął Michał, machnąwszy ręką. — „Nierząd“! — Kiedy Polska upadała, trwał sejm, który uchwalił znaną konstytucyę Trzeciego Maja. Gdyby ta konstytucya weszła była w życie, gdyby w ciągu stulecia ubiegłego była ulepszana i rozszerzana, to czy ten kraj takby teraz wyglądał, jak wygląda! Jeszcze nie wiadomo, gdzie był większy „nierząd“ wówczas, gdy Polska upadała...
— No-no, — protestował Piotr, — stryjaszek popadnie w szowinizm i nie będziemy mogli skończyć dyskusyi.
— I ten „szowinizm“ — to tylko w Polsce widzą. Co prawda, to tyle jest dziur w łachmanie, którym jest okryta, że go łatwo dostrzegają oczy... cudzoziemców. Wszystko jedno zresztą. Nie jestem historykiem i nie o przeszłość tu idzie, lecz o przyszłość właśnie. Za winy, a raczej za pośliźnięcia się, za błędy prapradziadów nie dają praprawnukom polepszyć doli swojej i pracować dla biednego ludu. Taka to jest mocna i dobra, „słowiańska“ historyczna metoda.
Stryj Michał skręcił nowego papierosa, umieścił go w przepalonej papierośnicy. Rozmowa ustała. Obadwaj niezręcznie zacięli się w milczeniu. Udawali, że nasłuchują, czy nie słychać szczekania psów.