Strona:Stanisław Vincenz - Na wysokiej połoninie Pasmo II Księga II.djvu/531

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

to jest sędziowie, opowiadają sobie czasami, że u was nie ma praw, bo nie ma zapisanych kodeksów. Mówią tak, ale kto wie czy naprawdę tak myślą. Bo powinni wiedzieć, że nasze ustawy nie spadły jednego dnia z chmur, zatem że świat nie czekał na naszych sędziów, bo wasze prawa tak samo dawne jak i nasze. Ale co prawda trudno jest pamiętać tyle praw bez kodeksów i trudno się ich nauczyć. Jakżeż wy to robicie, że wasza służba zna was i wie co wybrać?
Ten z połonin: — Zapytajcie raczej: jak robiliśmy, bo teraz już nie robimy. Gdy zaczęły w nas uderzać gromy i sypać się strachy, ludzie i gromady przestali wybierać sądków.
Ten z dołów: — A jakże ci sądkowie mogli wiedzieć podług czego sądzić, i jakie były mierniki prawa i jakie ustawy?
Ten z połonin: — Kodeksów zapisanych zapewne nigdy u nas nie było, ale były prawa w trzech warstwach. Pierwsza — to najstarsze Listy z Nieba, tych było 210. Następne — były listy rozwinięte, tych było 2100. I wreszcie jak całe drzewo z korzeniami, z liśćmi i z owocami, pełny pęk praw, wypadki zapamiętane, to trzecia warstwa, tych było 21 000.
Ten z dołów: — Ale któż je zapamiętał, w czyjej głowie spoczywały?
Ten z połonin: — Nie tak chodzi o to aby ktoś spamiętał tylko, i nie o to aby spoczywały, tylko aby żyły, bo świat jest w ciągłym ruchu. Aby żyły przed oczyma prawa głównego.
Ten z dołów: — Któreż to?
Ten z połonin: — Przekazują, że prawo główne głosi: „Stój, człowiecze, świata nie przebędziesz.“ A z tego wywodzi się drugie: „Nie naruszaj“. Przecie słusznie mówiliście, że musi być jeszcze główniejsze prawo. Ale i to słuszne, że do tego trzeba — by się rumienić i strzec się, aby siebie samego nie postawić na prawo główne. Najlepiej zgadywać a nigdy nie powiedzieć.
Ten z dołów: — Czy nie uważacie, że prawo główne odkryli niegdyś Żydzi i chrześcijanie: „Kochaj Boga — kochaj bliźniego“. Bo niech to nas nie myli, że wygląda jak gdyby były dwa prawa. Nie. To jest jedna bardka, tylko że obosieczna.
Ten z połonin: — Słusznie mówicie, że to jedna obosieczna bardka, ale to nie nakaz ani od ludzi ani od ojców przekazany, tylko od Boga zaproszenie grzeczne: „A może byście tak spróbowali i rozlubowali się.“ Bo Bóg nie nakazuje szczodrości, stąd praw szczodrości nie ma, a za niedostatek szczodrości nie ma sądu. To raczej piosnka z nieba, nie list, to zaproszenie