odnajdziesz ślady przodków sprzed dwóch tysięcy lat znad Gopła czy z puszcz naddnieprowych. Albo echa braci dalekich z płaniny bałkańskiej czy znad Morza Lodowatego. Według wykopalisk świeżej daty, życie na Bukowcu, tym odległym od świata lecz wygodnym dla życia zakątku, miałoby być bardzo stare. Tak czy inaczej w chatach tych chowa się czy odradza stara słowiańskość.
Tam to na Bukowcu i wokół Bukowca — czy lat temu pięćdziesiąt, czy dziś jeszcze — usłyszałbyś starożytny słowiański język. Daleki podźwięk „Słowa“ Ihorowego. W tych ustroniach poszedł on sobie swoimi tropami, tak rozgałęzionymi jak tutejsze ścieżki. Czyż dlatego tak bogaty, że język to samotnych, co wciąż się gotują do godów — do spotkania z ludźmi? Mowa śpiewna jak lutnia wieszczego Bojana. Słodko swobodna jakby dla powitań serdecznych, dla błogosławieństw i życzeń na drogę lub dla zdrobnienia imion przyjacielskich. Jest w niej stary optativus, wyraz życzeń i marzeń: bych zawsze był z tobą, lubeńko! — Kobych cię jeszcze zobaczył, synku! — Abych był tak mocny jak Dobosz! — Jest i dualis widocznie ważny dla samotnika, dla którego druga osoba jest światem. Czy może dostępniejsze to dla umysłu dawnego człowieka przejście od jednostki do wielości? Dwi dołoni, dwi jebłoni. Słyszy się też starożytny pluralis osobowy, pociechę osamotnienia, w którym wszystkie postacie przychodzące do człowieka stają się osobami: nie tylko gazdowie, bratowie i synowie, lecz także orłowie, wichrowie, gromowie.
Lecz słowo to nie tylko piesze jest, jak się mówi, nie tylko po ziemi chadza ścieżkami ludzkimi. Przebija się modlitwą ku słoneczku, ku licu Bożemu. A gdy nie ma z kim mówić, spowiada chudobie lub drzewu tajemnicę serca... Daje także moc „przemówkom“: mądre słowo, stosowne słowo ze stosownym złożone, a użyte do tego, do czego przeznaczone. Samo żywe słowo, bez pomocy jakiejś nieczystej siły! „Przemówki“ bowiem, to pierwowieczne słowa Boże, zachowane w skrytkach chat i grażd. W kleciach mrocznych, w kątach hruby, na półkach stoją naczynia, kubki drewniane lub gliniane, coraz mocniejszą przemówką napełnione, „świadomi“ ludzie bowiem czerpią codziennie wodę co najmniej z dziewięciu źródeł, przemieniają ją słowami starych, długich zaklęć. Przemówka przenika wodę jak dusza ciało. O wodzie, którą przemieniło słowo, wolno powiedzieć, że to przemówka. Gdy poczęstować nią przyjaciela, sąsiada lub gościa wstępują w nich
Strona:Stanisław Vincenz - Na wysokiej połoninie Pasmo III.djvu/228
Wygląd
Ta strona została skorygowana.