Strona:Stanisław Przybyszewski - Z gleby kujawskiej.djvu/90

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.



Wokół Twej głowy wieniec zwiędłych kwiatów gdyby korona czarnych słońc, a Twe oblicze smutne żałobą zastygłych gwiazd.
U nóg Twych kona burza mego żywota, gasnącą falą oblewa Twe stopy chory płód mej duszy —
Szaremi skrzydły okrąża Cię obłęd mych ciemnych przeznaczeń — kolebko Ty moja, grobie Ty mój!
Z czarnych mgławic mego początku wyrosłaś w chmurne nieb stropy, w słabej muszli perłowej mego bytu płyniesz w głuche bezkresy, Ty bolesna piękności, coś jest ponad wszelką piękność.
Tęsknoto Ty!




I czemuż stałaś mi się grobem, czemuż płonące Twe pienia, któremi innych rwiesz w niepojęte krainy piękna, kraczą w mej duszy złowrogie wróżby, a czerwone pochodnie, które innym stawiasz po drodze ku wzgórzu szczęścia, czemuż gromniczną żałobą obstawiły mi łoże?