Strona:Stanisław Przybyszewski - Z gleby kujawskiej.djvu/63

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wal! krzyczy. Niechaj się łamie, niech się rozkruszy ta zdrada, która nad życiem i nad śmiercią włada.
Ale cisza. Z chmury nie spadł piorun — Bóg milczy — więc na oślep bez pamięci z dziką zapamiętałością klęka przed potęgą zła, przeklina ród swój cały, woła ku Bogu, niechaj dalej płodzi żywoty, by tak klęły jak on, by płakały jak on i marły jak on. Serce mu pęka i z strasznym jękiem pada na ziemię:
O święty nieśmiertelny, święty mocny Boże!
Tu tkwi potęga Kasprowicza. Jego osobiste JA staje się światem całym. W własnym cierpieniu pokazał moje i Twoje cierpienie i nędzę króla Leara z Biedaczewa i Jana Rudawskiego i Hanki Opieńskiej; odtworzył cierpienie Konrada i szamotanie się Kordyana, i walkę Jakóba z Aniołem i całą mękę i ból ziemi, tej biednej, zbolałej ziemi, rozesłanej pomiędzy Kruszwicą, Gniewkowem a Inowrocławiem.
I to najistotniejszą treścią twórczości Kasprowicza, że nie jest egzotycznym. On jedyny wśród nas wszyst-