gać, a z duszy wygnanej z raju wyrwał się bolesny krzyk, krwią ociekający:
„To grzech pierworodny takiem szaleństwem dotknął ludzi“.
I ze wstrętem i nienawiścią odwraca się od Lucyfera, który te ohydne zbrodnie spłodził, który natchnął lud tym zbrodniczym obłędem, od Syna Bożego wionie ku niej jakieś nieznane ciepło i promień łaski spływa w jej biedne, obłąkane serce. Tak, on tylko! Ten wielki męczennik. On Prawdą, Dobrem, Pięknem, Miłością.
I coraz dziksze i rozpustniejsze okrzyki przekupniarzy, tłum przewala się jak skłębiony potwór, pcha się naprzód, by ujrzeć, jak Bóg z ziemi się już podnieść nie może, i tylko słychać straszny stęk krwią zalanego serca Odkupiciela. O ludu, mój ludu!
Wreszcie dowlókł się na górę.
Pretor wyrok czyta, Annasz kłóci się z Kaifaszem, który z nich ma do ludu przemówić, wreszcie ogłasza
Strona:Stanisław Przybyszewski - Z gleby kujawskiej.djvu/45
Wygląd
Ta strona została uwierzytelniona.