Strona:Stanisław Przybyszewski - Z gleby kujawskiej.djvu/21

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

we krwi — on czuje, jak się ta ziemia w nim rozpiera potężną łaską Św. Ducha, kiedy w przeczystem południu Zielonych Świątek na świat spływa, to znowu wszystek jad i truciznę bagien i moczarów z niego sączy. On cierpi znojem i trudem tej ziemi, kiedy śniegi roztapia i w jedną kałużę się zamienia, cieszy się jej umajonym przepychem godowej Matki Zielonej, z przerażoną grozą wsłuchuje się w upiorne czary świąt zadusznych, a w krzyż rozciągnięty, z szeroko rozwartemi ramiony; tuli się do niej w wielką a ponurą godzinę, kiedy Syn Boży po tysiączne razy umiera na krzyżu, za grzech pierworodny.
W całej literaturze Kasprowicz jest jedyny autochton, Syn Ziemi i sam to odczuł i sam to najsilniej wyraził, kiedy w swym potężnym poemacie „Święty Boże, Święty Mocny“, mówi o synu, z ziemi porodzonym, dla którego każe grób kopać. „Niechaj w nim kości położy ten, który powstał z tej ziemi, który miał w sobie jej trud, jej tajemniczy jęk, idący z głębin przestwo-